Jak powszechnie wiadomo, adresatem sonetów Szekspira był tajemniczy młody książę. Kim był ten niezidentyfikowany z nazwiska młodzieniec? Pytanie to do dziś dnia nie znalazło odpowiedzi. A kim był ten młodzieniec dla autora? Dla Szekspira? Tu już możemy liczyć na jakiś sukces. Wystarczy wczytać się w treść wierszy geniusza. I co nich wyczytujemy? Że to jego przyjaciel czy kochanek? Wszak Szekspir pisze w sonetach zarówno o miłości jak i o przyjaźni. Jednym słowem: o uczuciach. Czemu więc kochanek? Albo jaki kochanek? Platoniczny czy zmysłowy, cielesny? Jeśli ten drugi, to znaczy… że Szekspir, albo obaj, byli orientacji homoseksualnej. No, robi się pikantnie. Czy tak też jest w sonetach? Bynajmniej. Sonety są sentymentalne, liryczne, refleksyjne i trop homoseksualny bardziej je zaciemnia niż rzuca na nie jasne światło. Niech problemem orientacji seksualnej Szekspira zajmują się miłośnicy skandali i specjaliści od łapania ryb w mętnej wodzie. Mnie on nic a nic nie zajmuje. Interesuje mnie za to sztuka Szekspira: poezja i jej przekład na nasz język. Oczywiście nie jestem pierwszy. Przede mną próbowało tego wielu. Większych i mniejszych poetów, lepszych i gorszych tłumaczy. I jaki mamy efekt? Różny. Niektóre przekłady się przyjęły, brzmią po polsku gładko, inne chropawo, ale niestety w żadnym wydaniu „Sonety” Szekspira nie są książką, którą po polsku by się czytało z równą swobodą i zachwytem, co polską poezję. No cóż, powodem zapewne jest to, że poezja w zasadzie jest nieprzekładalna i najlepiej ją czytać w oryginale. Ale któż może sobie na to pozwolić?! Nawet dla Anglików Szekspir jest trudny.
Czy biorąc się za tłumaczenie sonetów Szekspira wydaje mi się, ze zrobię to lepiej niż inni? Broń Boże, nie ma we mnie ani takiej pychy, ani naiwności. Przeciwnie: zdaję sobie sprawę ze swoich ułomności. Przede wszystkim: słabo znam angielski. Jak zatem zamierzam to zrobić, by przełożyć na polski tę trudną literaturę? Po pierwsze, chciałbym się oprzeć na efektach pracy lepszych ode mnie tłumaczy, przed którymi chylę czoła, zwłaszcza przed tymi, którzy zabierali się za tekst Szekspira w stanie dziewiczym, nie tkniętym myślą i wysiłkiem innego tłumacza. Oczywiście, że i ja będę zaglądał do oryginałów. Co bym chciał znaleźć w tych pierwotnych tekstach i ich tłumaczeniach? Sens. Przede wszystkim sens poszczególnych wierszy i właśnie ich sens chciałbym przekazać po polsku. Wystarczy przeczytać jeden czy dwa sonety Szekspira, by się przekonać, że — myślę sobie — to właśnie zawierają w sobie: głębię myśli. I to właśnie ona, a nie całe to bogate renesansowe dekorum stanowi istotę nie tylko sonetów, ale całej twórczości Szekspira. Myślę też, że zbyt kurczowe trzymanie się tego dekorum często przesądzało o porażce tłumaczy. Wiersz przez to stawał się ciężki i tracił szekspirowską skrzydlatość. Zatem pierwszym zadaniem, jakie sobie stawiam, zanim wezmę się do przekładu, jest odczytanie sensu poszczególnych wierszy i przekazanie go w moim polskim wierszu. Dlatego nie nazwałbym efektu swojej pracy „Sonetami” Szekspira, lecz sonetami szekspirowskimi. W jakimś stopniu będą to moje wiersze inspirowane poezją Szekspira, nie starające się skrupulatnie oddać wszystkich renesansowych fryzów, zdobień, ale mające na celu przekaz odczytanego w nich sensu. O czym mówi sonet siedemdziesiąty trzeci? O przemijaniu, starości. Chciałbym, by i o tym mówiło moje tłumaczenie, czy jak kto woli: mój wiersz. Może i zniknął w nim posępny obraz z wieżą klasztoru i ocierającymi się o jej ściany nagimi konarami drzew, ale za to problem przemijania i starości widoczny jest w nim w pełnym blasku słowa. O czym mówi sonet czterdziesty dziewiąty? O utracie namiętności i zazdrości. Być może w moim tłumaczeniu zagubiłem to i owo, ale utrata namiętności i zazdrość będą w nim widoczne jak na dłoni.
Wróćmy jeszcze na moment do owego tajemniczego księcia. Czy jego postać jest tak ważna dla wyrażenia problemów związanych z miłością, przyjaźnią, namiętnością, zazdrością, zwątpieniem, przemijaniem? Moim zdaniem: nie. Dlatego nie dbam o to, by w moich przekładach/wierszach podkreślać, że to mężczyzna mówi do mężczyzny. Owszem, powinniśmy tak zrobić, gdybyśmy chcieli tworzyć poezję gejowską, ale ona wcale nie jest moim celem i myślę, że nie była też celem Szekspira. Angielskie „you” jest bezpłciowe, a polskie „ty”—przeciwnie. Wystarczy użyć czasu przeszłego i powiedzieć na przykład: „byłeś, byłaś”, byśmy wiedzieli, czy zwracam się do mężczyzny czy do kobiety. I ja w pełni świadomie dokonuję takiego wyboru. Gdy tłumaczę wiersz o miłości, jako mężczyzna jego adresatem czynię niewiastę, gdy o przyjaźni — zwracam się do mężczyzny. Czy to nie jest nadużycie? Osadźcie sami. A czemu by nie zrobić na odwrót? Żeby podmiot liryczny był kobietą i zwracał się do mężczyzny lub innej kobiety? I taką sytuację dopuszczam. Wszak mamy mówić o miłości i przyjaźni, namiętności i zazdrości, przemijaniu i śmierci. Czyż nie są to problemy uniwersalne, ogólnoludzkie, przeżywane zarówno przez mężczyzn jak i kobiety? Tak jest w rzeczy samej. Indeed. Dlatego w moich szekspirowskich wierszach dialog toczy się pomiędzy mężczyzną i kobietą, pomiędzy dwoma przyjaciółmi czy dwoma przyjaciółkami.
Przeczytajcie i osadźcie, czy czegoś nie pogmatwałem. Mam nadzieję, że jednak częściej towarzyszyć wam będzie wrażenie rozwikłania tego, co -pozornie -zawiłe.
JERZY KRUK