Najtrudniejsze jest pożegnanie. W ostatnią noc nikt nie śpi. Uczniowie i nauczyciele zbierają się razem. Trzymają się za ręce, tulą się do siebie, padają sobie w ramiona, wycierają załzawione oczy. Nad ranem odjeżdżają pierwsze autokary na lotnisko. I wtedy przychodzi moment nie do zniesienia – pożegnanie naprawdę. I – być może – na zawsze. Trzeba uściskać wszystkich: kolegów, nauczycieli, opiekunów, kie-rowców, kucharzy, bo przecież wszyscy byli częścią tego niezapomnianego kawałka życia. – Najgorzej jest wyjeżdżać na końcu. Zostajesz wtedy prawie sama i płaczesz kilkanaście razy – mówi Agata.
Co roku ponad tysiąc młodych ludzi z całego świata dostaje szansę przeżycia niesamowitej przygody – nauki w jednej ze Szkół Zjednoczonego Świata (United World Colleges). Przez dwa lata wspólnie się uczą, dyskutują, pracują. Ale łączy ich nie tylko nauka. Te dwa lata to okres wspólnego dojrzewania. I wspaniałej zabawy. Szkoły UWC zostały ulokowane w miejscach zachwycających pięknymi krajobrazami i bliskością przyrody, z dala od większych miejscowości. Wszystko, co jest potrzebne do nauki, uprawiania sportu i rozwijania uzdolnień artystycznych jest na miejscu: sale wykładowe, laboratoria, basen, boiska, teatr. Niektóre szkoły mają własną przystań żeglarską, naturalne ścianki do wspinaczki czy obserwatoria astronomiczne. Uczniowie mieszkają na miejscu w kilkuosobowych pokojach.
– Tu nie ma możliwości zrobienia sobie przerwy, zaszycia się w pokoju na kilka dni – mówi Asia. – Skazani jesteśmy na siebie nawzajem 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu. Chcąc nie chcąc – dzielimy ze sobą życie.
Odmienność i bliskość
W Szkołach Zjednoczonego Świata uczy się młodzież z różnych zakątków globu, bez względu na różnice kulturowe, religijne, rasowe czy majątkowe. Dzięki temu, że wszyscy są stypendystami, obok uczniów z bogatych krajów zachodnich mogą się uczyć także uchodźcy z Birmy, Palestyny, Czeczenii czy Afganistanu oraz dzieci z azjatyckich lub afrykańskich rodzin, które żyją za 5 dolarów tygodniowo. W każdej ze szkół uczy się ok. 200 uczniów z 70-90 krajów. – Ta różnorodność – wspomina Jędrek – na początku była oszałamiająca. Trzeba było zapamiętać wiele trudnych imion, wrażenie wywierał też różny wygląd uczniów. Ale po pewnym czasie nie było to nic wielkiego. Nie było już istotne, że ktoś jest z Burkina Faso czy Wenezueli. Zauważałeś człowieka, twojego przyjaciela, część ciebie samego.
John przeżył masakrę mieszkańców swojej wioski podczas walk plemiennych w Ruandzie. Trafił do obozu dla uchodźców, gdzie pracownicy ONZ odkryli jego zdolności i pomogli w dostaniu się do Pearson College w Kanadzie. Zanim Michael Dusman, dezerter z ugandyjskiej szkoły dla kilkunastoletnich rekrutów dostał się do Atlantic College w Wielkiej Brytanii, musiał dotrzeć na proces aplikacyjny do Kampali. Na jego bilet autobusowy złożyła się cała wioska.
Sarę, by mogła się kształcić, rodzice wywieźli do Pakistanu, gdy była małą dziewczynką. Kilka lat ukrywała się w przebraniu chłopca. Dziewczęta z jej afgańskiej wioski chodziły w burkach. Zetknięcie z liberalnym światem w USA było dla niej niezwykle trudne.
Waleed i Majid, którzy trafili do szkoły w Kanadzie, współpracowali z telewizją iracką oraz z BBC przy ujawnianiu tajemnic działania wojsk amerykańskich w ich kraju. Anita z Gwatemali pochodzi z biednej indiańskiej rodziny. Ma dwanaścioro rodzeństwa. By mogła opanować angielski w stopniu pozwalającym na zdanie matury, jej naukę w Pearson College wydłużono do trzech lat. Podobne biografie uczniów w UWC można by mnożyć w tysiące.
W Szkołach Zjednoczonego Świata na co dzień żyją obok siebie również przedstawiciele pozostających w konflikcie państw. Budowanie wzajemnego zrozumienia i porozumienia między nimi jest jedną z misji UWC.
– Nigdy nie zapomnę jednego z najbardziej wzruszających pożegnań, jakich byłam świadkiem – opowiada Asia. – Jest już po uroczystym wręczeniu świadectw – wspomina – i wszyscy powoli rozjeżdżają się do domu. Jednym z uczniów drugiej klasy, a więc wyjeżdżającym na zawsze, jest Nikhil z Indii – wysoki, dobrze zbudowany chłopak, na którego czekają już rodzice i cała kolejka przyjaciół, którzy chcą się pożegnać. Nikhil ściska wszystkich, stara się rozweselić pochlipujące towarzystwo. Przytula swoją roześmianą dziewczynę, która żartobliwie prosi, żeby zabrał ją ze sobą. I wtedy, na samym końcu, podchodzi drobny San-vaal z Pakistanu, na którego wszyscy mówią Paki. W objęciach swojego najlepszego przyjaciela wybucha straszliwym płaczem. Po chwili dołączają do nich wszyscy z subkontynentu indyjskiego: Hindusi, Nepalczycy, Pakistańczycy. Co z tego, że są obywatelami wrogich sobie państw? Dlaczego nie mieliby się przyjaźnić? To po prostu chłopcy, których łączy język i kultura. Wtedy, w tym indyjsko-pakistańskim szlochającym uścisku, runęły granice niemożliwego.
Nie zawsze przyjaźń jest łatwa, często trzeba do niej dojrzeć. – Jedna z moich przyjaciółek jest hinduistką – opowiada Kinga. – Jej współlokatorką była muzułmanka. Nie odzywały się do siebie przez pół roku i dopiero jak im to uświadomiłam, zaczęły rozmawiać ze sobą i teraz są najlepszymi przyjaciółkami.
Niemal w każdej szkole rzuca się w oczy determinacja i zaangażowanie, z jakim uczniowie z Palestyny i Izraela podchodzą do sprawy pokoju i porozumienia. Często mieszkają razem, wspólnie prezentują swoje utwory na scenie, organizują debaty na temat dzielącego ich kraj konfliktu, chętnie się ustawiają do wspólnej fotografii. – Dziewczyny z obu tych państw dzieliły ze sobą pokój. Wielkie wrażenie zrobiło na mnie, gdy zastałam je uczące się nawzajem arabskiego i hebrajskiego – wspomina Agata.
Nauka, aktywność, odpowiedzialność
Szkoły Zjednoczonego Świata realizują program międzynarodowej matury – International Bacalaureate (IB). Każdy uczeń wybiera sześć przedmiotów, których uczy się przez dwa lata, ale przynajmniej jeden wybrany przedmiot musi być z zakresu nauk przyrodniczych, społecznych, matematyki i – ewentualnie – sztuki. Pozostałe – to dwa dowolne języki.
– Moja edukacyjna przygoda z UWC nie da się porównać z tym, czego uczyłam się w Polsce – mówi Agata. – Godziny pamięciówki zastąpione zostały wymagającymi wiele samodzielności i kreatywności pracami badawczymi, eksperymentami i projektami. W polskiej szkole rzadko wymagano ode mnie naprawdę twórczego myślenia, rzadko pytano o zdanie. Tutaj mam okazję się wykazać: sama wybieram, o czym będzie moja praca badawcza, jak zorganizuję projekt. UWC naprawdę ceni i rozwija pomysłowość.
Nauka zajmuje pięć godzin. Resztę dnia wypełniają zajęcia artystyczne, sport i praca społeczna. Uczniowie mogą wybierać wśród kilkunastu aktywności sportowych. Jeśli szkoła położona jest nad morzem, proponuje się im uprawianie żeglarstwa, nurkowanie czy kajakarstwo. Jeśli w pobliżu są góry, oczywiste jest uprawianie wspinaczki. Nie są to tylko zajęcia sportowe. Zwykle łączy się je z kursami ratownictwa, przewodnictwa oraz ze zdobywaniem obowiązujących w danym kraju uprawnień.
Artystyczne zainteresowania uczniów rozwijane są w zespołach tańców regionalnych, w chórach, zespołach wokalnych i muzycznych. Chętni mogą uczyć się haftu, garncarstwa, zajmować się malarstwem, rzeźbą, fotografią czy filmem. Wiele zajęć organizują i prowadzą sami uczniowie. Latynosi dzielą się swoimi umiejętnościami tanecznymi, Azjaci – znajomością sztuki walk wschodnich, a Afrykanie poczuciem rytmu i zamiłowaniem do gry na bębnach. Mimo że w wielu zajęciach nie uczestniczą nauczyciele, odbywają się one regularnie, a po ich zakończeniu uczniowie potrafią zaprezentować efekty swej pracy. Ci ze starszego rocznika przekazują swe umiejętności młodszym. I tak rok po roku. Ten system nazywa się „pass down”, czyli „przekaż w dół”. – W tym zaufaniu do naszej samodzielności – mówi Maciek – wyraża się idea UWC: Zanim zaczniesz zmieniać świat, zmień siebie i bądź odpowiedzialny za to, co robisz.
Zaangażowanie i pomoc
O specyfice Szkół Zjednoczonego Świata decydują jednak nie piękne krajobrazy czy wspaniałe warunki nauki, lecz szeroko rozwinięty program działań społecznych, realizowany w ścisłej współpracy z lokalnymi społecznościami. Uczniowie zajmują się ludźmi starszymi, niepełnosprawnymi, chorymi umysłowo. Pracują w szkołach, hospicjach, szpitalach, ośrodkach dla uchodźców. Przy UWC działa program, w ramach którego chętni uczniowie poświęcają cały rok w trakcie lub po skończeniu szkoły na pracę jako wolontariusze w społecznościach dotkniętych klęską biedy, epidemii, walczących z problemem zacofania. Wyjeżdżają do Indii, Etiopii, Ugandy, Ekwadoru.
Jedną z najpopularniejszych form aktywności o charakterze politycznym jest tzw. model ONZ. Zajęcia mają na celu odzwierciedlenie organizacji, zasad, form i przebiegu prac prowadzonych w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Uczniowie reprezentują przydzielone sobie kraje (z wyjątkiem własnego) w różnych komisjach tematycznych. Przygotowania do głównej debaty i wypracowanie rezolucji trwają tygodniami. W tym czasie zbiera się informacje, przygotowuje przemowy, przeprowadza lobbing wśród głosujących. Uczniowie bardzo angażują się w pracę, a debaty i głosowania budzą wśród nich wielkie emocje.
Wieczorami odbywają się spotkania poświęcone jednej z aktualnych spraw na świecie. Często zaprasza się działaczy społecznych i polityków. Czasami zwykły towarzyski spór przeradza się w oficjalną kilkudniową dyskusję. Debaty, prelekcje, pisanie petycji i protestów są tutaj na porządku dziennym. – Któregoś dnia mieliśmy spotkanie na temat pokoju – opowiada Agata.
– To było magiczne wydarzenie. Gdy kilka dziewczyn zaintonowało Imagine Lennona, natychmiast wszyscy zaczęli śpiewać z nimi. Uczniowie z różnych krajów mówili, czym jest dla nich pokój. Kiedy na środek wyszedł Muamer z Bośni, wszyscy zamilkli. Zaczął od słów: „Co może powiedzieć o pokoju chłopak, który całe swoje dzieciństwo przeżywał podczas wojny, który stracił rodziców, nigdy nie bawił się zabawkami (oprócz gry w karty w ciemnościach), nie mógł normalnie jeść i pić wody bez obawy, że jest zatruta?”. Dla niego pokój to rodzice, możliwość swobodnego wyjścia z domu, normalny posiłek. Nie skończył swojej przemowy, rozpłakał się. A razem z nim płakał ze wzruszenia cały świat, nasz świat…
Świat bez granic
Życie jest tu bardzo intensywne. Mnóstwo zajęć, projektów, imprez, wykładów. Czasami to trudno pogodzić: plakaty na przedstawienie teatralne, esej na angielski, badanie z ekosystemów. A przecież wieczorem będzie świetny film dokumentalny o Kolumbii… W tym samym czasie kolega z Izraela czyta książkę dla dzieci, którą sam napisał, a koleżanka z Włoch zaprasza cię na kawę… A przecież potrzebny jest czas na naukę. Wszystko trzeba robić „w międzyczasie” – tyle rzeczy dzieje się naraz.
Po maturze o absolwentów zabiegają renomowane uczelnie: Oxford, Cambridge, Harvard, MIT, Princeton i wiele innych. Ale UWC to nie szkoły dla geniuszy. – Przy postępowaniu kwalifikacyjnym ważne jest, by uczeń, poza dobrymi wynikami w nauce, miał jeszcze jakąś pasję – mówi przewodnicząca Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata w Polsce, Krystyna Troszczyńska. – Sprawdzamy też jego dojrzałość do wyjazdu daleko od rodziny – dodaje Marzena Reich, wiceprzewodnicząca Towarzystwa. – Ważne jest także, żeby uczeń sam chciał wyjechać. Jeśli nie jest to jego osobisty pomysł, lecz wynik ambicji rodziców, w postępowaniu kwalifikacyjnym widać to jak na dłoni.
– UWC zmieniło moje życie o 180 stopni – mówi Agata. – Chociaż po szkole wróciłam do „normalnego świata”, to ten świat nie jest już taki sam. Teraz czuję, że żyję w świecie bez granic. I nie mam tu na myśli granic politycznych czy ekonomicznych, możliwości pracy i podróży po Europie bez paszportu, którą ma każdy z nas. Chodzi mi o granice, które mamy w swojej głowie, których w każdym społeczeństwie uczymy się od dziecka. Czuję, że świat należy do mnie i że jestem częścią olbrzymiej społeczności, do której nie mają zastosowania pojęcia „my” i „oni”. Gdziekolwiek jestem, podczas moich podróży i rozmów z ludźmi, czuję się u siebie.
Szkoły Zjednoczonego Świata
Pomysł na Szkoły Zjednoczonego Świata (United World Colleges) narodził się w latach 50. Kurt Hahn, znany niemiecki pedagog, wygłaszając wykład w Akademii Obrony NATO, gdzie spotkał uczących się razem studentów z do niedawna wrogich państw, uświadomił sobie, że umożliwienie młodym ludziom z różnych krajów kształcenia się i dojrzewania w jednakowych warunkach sprzyjałoby przezwyciężeniu wrogości na świecie. Wyobraził sobie szkołę dla uczniów w wieku 16-18 lat, uczących się wspólnie, lecz zakorzenionych w swoich własnych kulturach. Uczniowie, pochodzący z różnych stron świata, mieli być wybierani wyłącznie na podstawie swoich osiągnięć i zdolności, niezależnie od rasy, religii, narodowości i statusu materialnego. Idea Kurta Hahna ziściła się w 1962 r. W Walii otwarto pierwszą szkołę UWC – Atlantic College. W 1967 r. przewodniczącym UWC został lord Mountbatten, autorytet na arenie polityki międzynarodowej, który podjął szerokie działania zachęcające głowy państw, polityków i osobistości z całego świata do wspierania Ruchu. Przewodniczącymi UWC byli książę Karol, Nelson Mandela i królowa Jordanii Noor. Szkołę w Norwegii założyły wspólnie rządy wszystkich państw skandynawskich. Dziś istnieje na świecie 12 szkół UWC, ulokowanych w Wielkiej Brytanii, Norwegii, Włoszech, Indiach, Singapurze, Hongkongu, RPA, Wenezueli, USA i Kanadzie. W zeszłym roku otwarto szkoły w Kostaryce i w Bośni. Od 1962 r. Szkoły Zjednoczonego Świata ukończyło ponad 34 tys. osób ze 189 krajów.
Jak się ubiegać o stypendium
Wszyscy uczniowie UWC są stypendystami. Ich stypendia fundują rządy państw, instytucje samorządowe, fundacje i indywidualni donatorzy, a o ich przyznaniu decydują narodowe komitety kwalifikacyjne. Polski dysponuje dziewięcioma stypendiami dla uczniów pierwszej klasy liceum. Muszą oni legitymować się wysokim wynikiem egzaminu gimnazjalnego, średnią z ocen minimum 4,5 oraz wybitnymi osiągnięciami pozaszkolnymi. Rekrutację do United World Colleges przeprowadza Towarzystwo Szkół Zjednoczonego Świata przy współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Kandydaci składają osobiście napisany list motywacyjny wraz ze świadectwami, dyplomami i zaświadczeniami do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Spośród nadesłanych zgłoszeń komisja kwalifikacyjna wybiera ok. 60 osób do drugiego etapu, który odbywa się w Warszawie. Kandydaci piszą esej na zadany temat, uczestniczą w rozmowie kwalifikacyjnej oraz biorą udział w zajęciach, podczas których członkowie komisji oceniają ich zdolności, dojrzałość i przydatność do szkół UWC. Proces kwalifikacyjny przebiega w języku angielskim. Do ostatniego etapu zostaje zakwalifikowanych 20 uczniów, spośród których od 6 do 9 osób uzyskuje pełne stypendium UWC. Komisja przyznaje także 6-8 nagród pocieszenia, którymi są stypendia do renomowanych prywatnych szkół brytyjskich. Stypendia te obejmują 90 proc. kosztów nauki i pobytu ucznia w szkole, pozostałe 10 proc. pokrywają rodzice.Informacje o szkołach UWC
i pracy Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata można znaleźć w internecie na stronach: www.uwc.org.pl.
W reportażu wykorzystane zostały wspomnienia polskich uczniów kształcących się w United World Colleges w latach 2001-2007: Joanny Bronowickiej, UWC-USA; Małgorzaty Mietkiewicz, UWC Costa Rica; Magdy Wierzbickiej, Adriatic College, Włochy; Macieja Czosa, Atlantic College, Wielka Brytania; Piotra Faby, Red Cross Nordic United World College, Norwegia; Jędrzeja Zieleniaka, Agaty Patyny, Pearson College, Kanada; Pawła Zagórskiego, Kingi Skomsy, Anety Gąsiorek, Aleksandry Kaszkowskiej, Mahindra College, Indie.
Tekst: JERZY KRUK
Zdjęcia: materiały UWC