fbpx

Paganini gitary

Marcin Patrzałek właśnie zakończył swoją pierwszą trasę koncertową

Świat poznał Marcina podczas występów w America’s Got Talent w 2019 roku, gdy zachwycił i zaszokował publiczność i jurorów brawurowym wykonaniem na gitarze klasycznej tematu V Symfonii Beethovena. Doszedł wtedy do półfinału, ale pozostawił na milionach widzów niezatarte wrażenie. Miał wtedy 19 lat i właśnie się wybierał na studia muzyczne do Bostonu.

My, w Polsce mogliśmy go poznać szerzej już w roku 2015, gdy w wieku 14 lat zwyciężył w dziewiątej edycji programu Must Be the Music. Tylko muzyka.

Marcin długo się nie mógł zdobyć na rozpoczęcie poważnej zawodowej kariery. Na Youtube krążyły jego wirtuozerskie popisy z aranżacjami na gitarę słynnych dzieł muzyki klasycznej i rocka. Na swoim kanale zgromadził 1,3 miliona sympatyków. Wielokrotnie pisałem do niego w komentarzach: Marcin, daj sobie spokój z tymi popisami i zrób z tego w końcu prawdziwą muzykę. No i — oczywiście nie za moją radą — Marcin wybrał się wreszcie w pierwszą trasę koncertową po Polsce, którą zakończył 6 grudnia. Swój cykl koncertów zatytułował „Instrumentalizm”. Wraz z zespołem zjechał Polskę po przekątnej od Rzeszowa do Szczecina. Wszędzie przyjmowany był przez publiczność entuzjastycznie.

Występował z kwartetem smyczkowym i sekcją rytmiczną składającą się z perkusji i gitary basowej, no i oczywiście swojej prawej ręki, którą wybija rytm na pudle rezonansowym, grając jednocześnie w niezwykły sposób dwoma rękami na strunach i gryfie. Młody artysta podczas koncertów chętnie demonstrował swoją technikę, pokazując, jak lewą ręką wybija na gryfie rytm naśladujący gitarę basową, a prawą jednocześnie gra melodię i tworzy perkusję. Trzy instrumenty i tylko dwie ręce! Wirtuozeria nie do podrobienia! Tak się gra, gdy używasz całej gitary. Crazy! Incredible! Epic! No Way! Wow! Just wow! This is pure insanity! Beyond legendary! Unbeleivable Polish guitar player! Musical genius! Matrix man! — komentują jego grę specjaliści. I pytają: Na jednej gitarze? Kto jest lepszy? Czy to największy gitarzysta, ever? I proszą słowami z tytułu granej przez niego piosenki: Marcin, fly me to the moon!

Marcin zaprezentował na koncertowej trasie swoje już znane, ale teraz udoskonalone aranżacje utworów Joaquima Rodrigo, Isaaca Albeniza, Beethovena, Bacha, Paganiniego, Chopina. Z muzyki rockowej najbardziej upodobał sobie Metallicę, System of a Down, Led Zeppelin i Erica Claptona (Master Of Puppets, Toxicity, Kashmir i Layla). Nie zabrakło także jego własnych kompozycji (Baba Yaga, Snow Monkey) i próbki jazzowej improwizacji (Bill Evans), w której także czuje się znakomicie. Jego potencjał jest wielki, a umiejętności zdumiewające. Posłuchajcie z zamkniętymi oczami jego niesamowitej interpretacji habanery z Carmen. Cóż za aranżacja! Kto nie spyta: Ile tam gra instrumentów? Jego gra to naprawdę czyste szaleństwo. Dość poczytać komentarze w internecie: Better than Clapton. Is Zeppelin jealous? I have no words.

Jego muzycy, wykonując solówki w ramach prezentacji, pokazali, że cały zespół posiada wielki potencjał artystyczny.

Publiczność nagradzała po koncertach Marcina Patrzałka i jego zespół owacjami na stojąco, zapewne antycypując jego wielką karierę artystyczną.

Jerzy Kruk

Pin It on Pinterest