Na otwarciu igrzysk olimpijskich w Paryżu znów odśpiewano Imagine. Piosenka Johna Lennona powoli staje się nieoficjalnym hymnem igrzysk, ale nie tylko. Śpiewa się ją oficjalnie i nieoficjalnie na wielu imprezach o pokojowym, internacjonalistycznym, młodzieżowym przesłaniu.
Dokładnie pamiętam jej wykonanie całkiem jeszcze niedawno, bo dwa i pół roku temu podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie. A właściwie zapamiętałem nie piosenkę, lecz towarzyszący jej kontrowersyjny komentarz.
Clou programu nastąpiło podczas pokazu łyżwiarzy wyrysowujących na tafli stadionu przy muzyce Johna Lennona fantazyjną graficzną kompozycję.
„Wyobraź sobie, że nie ma nieba (heaven), to nie jest trudne, jeśli się skupisz, żadnego piekła pod nami — na żywo tłumaczył piosenkę Lennona Piotr Sobczyński. — Nad nami tylko niebo (sky); wyobraź sobie wszystkich ludzi żyjących dla „dzisiaj”. Wyobraź sobie, że nie ma krajów, to nie jest trudne do zrobienia; nic dla czego można by umrzeć lub zabić; żadnych religii. Wyobraź sobie wszystkich ludzi żyjących w pokoju. Mówisz, że jestem marzycielem? – wczuwał się w przekaz piosenki tłumacz-komentator. — Ale nie jestem jedyny. Mam nadzieję, że któregoś dnia przyłączysz się do nas i świat będzie żył jako jeden. Wyobraź sobie: żadnych własności (zastanawiam się, czy potrafisz), żadnej chciwości i głodu; braterstwo ludzi dzielące się światem. — I dodał: — Utwór Johna Lennona skomponowany w 1971 roku podczas poranka , jednego”…
Tu przerwał, przez dłuższą chwilę trwała cisza na łączach; łyżwiarze po wyrysowaniu fantazyjnego splotu powoli zjeżdżali z tafli, gdy znów odezwał się głos komentatora wyjaśniający sens przed chwilą przekazanego tłumaczenia, jakby ktoś mu podpowiedział, że to, co zostało powiedziane, nie jest zgodne z obowiązującą w naszym kraju linią polityczną.
„To z jednej strony apel o równość, braterstwo i pokój dla całej ludzkości, taka utopijna wizja świata— przejął głos Przemysław Babiarz — ale trzeba dostrzec, że kompozycja zawiera stanowczy i kontrowersyjny przekaz o komunistycznym, anarchistycznym i antyreligijnym zabarwieniu” — skwitował z bez entuzjazmu, jakby cytował podesłaną instrukcję.
Bez wątpienia w TVPiS ktoś stale trzymał rękę na pulsie, by na antenie nie pojawiły się treści niezgodne z linią partii.
Od razu zareagowałem demaskatorskim felietonem, ale „Wyborcza” go wtedy nie opublikowała. Prawdopodobnie jej redaktorzy uznali, że to niepotrzebne czepianie się mało istotnych szczegółów. W innych mediach sprawa też przeszła bez echa.
I tu nagle, po dwóch i pół roku po tamtej sprawie, na otwarciu igrzysk w Paryżu znów Imagine, w wykonaniu francuskiej piosenkarki Juliette Armanet. I znów komentuje Przemysław Babiarz, tym razem towarzyszy mu Jarosław Idzi.
Jestem daleki od wypominania ludziom ich potknięć, zwłaszcza publicznie, ale cała sytuacja mnie zelektryzowała. Zastanawiałem się, jak w tym wszystkim zachowa się Przemysław Babiarz. Wydawało mi się, że wybrał chyba najlepsze rozwiązanie, długo nie odzywał się ani słowem. Dziennikarze pozwolili widzom wysłuchać piosenki w całości bez słowa komentarza, nie podjęli się też żadnego tłumaczenia. Ale po wybrzmieniu piosenki swój komentarz wygłosił Przemysław Babiarz. Nie wierzyłem własnym uszom, bo powtórzył to samo, co dwa i pół roku temu. „Świat bez nieba, narodów i religii. To jest wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety” – skwitował piosenkę uważaną na całym świecie za hymn pokoju. „Wizja komunizmu, piosenka antyreligijna”. No, ale skoro „nie ma być narodów”, to i antypolska.
Co go podkusiło, by po raz drugi brnąć w te same brednie? Prawdopodobnie po tej wypowiedzi w Pekinie nikt mu nie zwrócił uwagi na jej niestosowność, a może i został za nią pochwalony? Podobnie jak teraz, gdy murem stanęli za nim prawicowi politycy i internauci. Za Babiarzem wstawił się sam prezydent (Duda), dwoje byłych pisowskich premierów (Morawiecki i Szydło), co najmniej jeden minister (Czarnek) i szef KRRiT (Świrski), wyświadczając dziennikarzowi niedźwiedzią przysługę, bo pokazując, że nie jest to mało istotna drobnostka, lecz gruba sprawa postawiona na szali w sporze nacjonalistycznego populizmu z liberalną demokracją. Pisowscy politycy odwołują się do wolności słowa, która dla nich nigdy nie polegała na prawie swobodnego głoszenia przekonań i równego dostępu do przekazu informacji przez wszystkich, lecz na prawie populistów, nacjonalistów, konserwatystów, ksenofobów, homofobów i innych wrogów liberalnej demokracji do bezkarnego głoszenia swoich kłamstw, przekłamań, manipulacji.
Panie Przemysławie! Parafrazując powiedzenie Joanny Szczepkowskiej, należy przypomnieć, że piętnastego października skończył się w Polsce kato-faszyzm, i dobrze by było, żeby wiedzieli o tym także dziennikarze sportowi, a nie kontynuowali nawyki wyniesione z TVPiS.
O wypowiedzi Babiarza mówią dziś wszyscy. Został zawieszony przez zarząd TVP i nie będzie komentował olimpiady. Szkoda, wielka szkoda, bo to przecież znakomity dziennikarz i koneser sportu, zwłaszcza z Sebastianem Chmarą stworzył niepowtarzalny duet komentujący zawody lekkoatletyczne.
Niech za podsumowanie posłużą słowa samego Przemysława Babiarza, które wypowiedział podczas przeskakiwania na ekranie dat i miejsc rozgrywania poszczególnych olimpiad. „Nie nadążamy za tą szybkością przebiegu dziejów”.
Jerzy Kruk