Zastanawiam się, czy ktoś z tych tłumów wiwatujących na finansowanych z pieniędzy podatników koncertach polskiej królowej obciachu kiedykolwiek wsłuchał się w słowa. Już pierwsza zwrotka, powinna wzbudzić czujność słuchaczy.
Życie kochanie trwa tyle co taniec,
fandango, bolero, be-bop,
manna, hosanna, różaniec i szaniec,
i jazda, i basta, i stop.
Wygląda to na pijacki bełkot tekściary. Prawdopodobnie ciepły jeszcze tekst Krajewski wyrwał z rąk Osieckiej, nim ta zdążyła go poprawić, by dopisać do niego tę wiekopomną muzykę, naśladującą kompozycje zespołu Queen. Piosenka okazała się sztandarowym osiągnięciem Polish Queen of Shame.
Pierwsze słowa piosenki czujności słuchaczy jednak nie budzą, bo ci zwykle przekrzykują artystkę w wiwatach zachwytu, że na żywo mogą zobaczyć zombie polskiej sceny i usłyszeć jej zazombiastą piosenkę. Tak przerażającą, że już chyba nikt się nie zastanawia nad jej słowami. A ja czytam i własnym oczom nie wierzę.
Szalejcie aorty, ja idę na korty,
Roboto ty w rękach się pal.
Miasta nieczułe mijajcie jak porty,
Chłopo-robotnik i boa grzechotnik
Sucha kostucha
Pchajmy więc taczki obłędu, jak Byron
To powinni pokazywać na kursach kreatywnego pisania jako przykład, jak pisać nie należy. Jako przykład tego, co skandalicznie złe. I na kursach historii jako zagadkę, jakim cudem można się było, pisząc podobne bzdety, utrzymać na fali polskiej kultury i muzyki estradowej w latach stalinowskich, gomułkowskich i gierkowskich, u schyłku komuny i po jej upadku. I jakim cudem ta cudaczna wykonawczyni wzbudza tą piosenką entuzjazm zwolenników Jaruzelskiego, Wałęsy, Kwaśniewskiego, Komorowskiego, Dudy i Kaczyńskiego.
Tekst pozbawiony sensu. Czepiam sie bo mi sie nie podoba, a jak sie komus podoba to ja sie dziwie. Twoja opinia moglaby miec sporo sensu, ale nie dales nic od siebie zeby tak bylo. Cebula, cebula, cebula.
Nie dziwie się, że nic nie zrozumiałeś skoro posklejałeś dwie zwrotki w jedną i dodatkowo pogubiłeś wersy. Życzliwie i bez złośliwości podpowiem: bal i taniec są metaforą życia, a cała piosenka jest bardzo gorzką afirmacją życia z perspektywy schyłkowego PRL. Jeśli teksy kreatywne mają przyczyniać się do wzrostu sprzedaży kiełbasy na grilla w Dino to istotnie, można prościej, ale czasem, niektórzy, potrzebują czegoś więcej. A do historii i tak przechodzą nie copywriterzy a mistrzowie pióra: „cukier krzepi” (M. Wańkowicz), „coca-cola to jest to” (A. Osiecka).
Drżyjcie me żyły, tak się pogubiłem. Salsa, salceson, cha-cha i ha ha, lambada, balanga i bosa noga. Też tak potrafię.
nie potrafisz – twój tekst pozbawiony jest kontekstu, byłby grafomański, gdyby nie był pastiszem, a tekst Osieckiej jest głęboko osadzony w czasach, gdy pisała. kiedyś nawet go tłumaczyła z jakiejś okazji. tam są smaczki jak w tekstach Okudżawy
Szanowny panie,
albo pan jest prowokatorem albo hejterem, albo też nic pan z tego tekstu nie zrozumiał wtedy, może, proszę spróbować przeczytac to i owo, np:
https://eszkola.pl/jezyk-polski/niech-zyje-bal-2838.html
Pana tekst dowodzi, że obecnie internet daje możliwość do wypowiadania swoich opinii także ludziom kompletnie intelektualnie miałkim. Pana nierozumienie poezji i niedostrzeganie oczywistych kontekstów tego utworu obraża poczucie dobrego smaku.