Ponieważ co niektórzy oskarżyli mnie o mowę nienawiści i o antypolską retorykę w artykule „Naród ciemniaków”, postanowiłem się poprawić
i zastosować mowę miłości i propolska retorykę.
Poczułem dumę, widząc tę bordową plamę w środku Europy. To wyspa rozsądku, tradycji, mądrości. Jesteśmy narodem mędrców, który powinien przewodzić całemu światu, wskazując mu drogi rozwoju w kwestiach takich jak demografia, migracja, medycyna.
My nie ulegamy omamom i pokusom złotego cielca nauki. Dlatego dajemy pieniądze na msze o deszcz, o zdrowie, o życie wieczne. Święcimy samochody, maszyny, budynki, jedzenie. Pielgrzymujemy do cudownych obrazów. Jeździmy do nich pociągami, samochodami, chodzimy pieszo,
a nawet na kolanach. Nikt nie potrafi tak jak my wymachiwać krzyżami
i feretronami. Który z narodów potrafił tak sprytnie przemycić do kościołów faszystowskie sztandary? Wykrzyczymy swoje protesty pod adresem tych, co myślą inaczej niż my. Módlmy się do Boga, żeby pozostawił nas takimi, jakimi nas stworzył: bez rozumu, bez wiedzy, bez fałszywej świadomości, jaką daje współczesna nauka. Módlmy się, by nasz kraj pozostał skansenem przeszłości, aby był taki, jak w dziewiętnastym wieku, a może
i w średniowieczu. Niech rządzi w nim religia, tak jak w islamskich republikach.
Nie będziemy szczepić naszych dzieci, bo zczepionki obniżają odporność immunologiczną, wywołują autyzm, alergię, skłonności masturbacyjne, onanistyczne i podatność na pedofilię. Nie będzie jakiś Koch dzieci nam germanił czy Pastreur – francuził.
Wspierają nas egzorcyści i demonolodzy. Wyrzekamy się szatana, a wraz z nim Harrego Pottera i maskotki Hello Kitty. Spalimy książki, amulety, magiczne bibeloty, a nawet sportowe gadżety. Nasza wiarę potwierdza obecność tłumów na stadionach, gdzie odbywają się zbiorowe seanse uzdrawiania i wskrzeszania umarłych. Jesteśmy wdzieczni, że odwiedza nas protestanckiego szaman z Afryki. Wraz antyszczepionkowcami i antysatanistami w pochodzie pod prąd postępu dołączają do nas przeciwnicy in vitro i gender. Czekamy, aż dołączą do nas płaskoziemcy. Nasz wielki poeta uczył że, płynie się zawsze do źródeł, pod prąd. Z prądem płyną śmieci.
Omal nie pękłem z dumy, czytając europejski raport o dostępie do antykoncepcji. Najniższy poziom w Europie! W państwach rozwiniętych dostęp do antykoncepcji oceniany jest na poziomie 90 i 80 procent, a w Polsce na poziomie trzydziestu kilku. Jesteśmy jedynym krajem w Europie, w którym ten wskaźnik nie osiąga poziomu 40 procent, a 30 przekracza ledwo ledwo.
Niestety, prezerwatywy wciąż leżą przy kasie w każdym supermarkecie
i na stacji benzynowej, ale staramy się to zwalczyć. My wiemy,
że antykoncepcja to nie tylko prezerwatywy, to przede wszystkim wiedza, uświadomienie dzieci i młodzieży, planowanie przez dorosłych życia własnego i życia własnej rodziny. To klimat, w jakim rozmawia się na ten temat. Nie tylko prywatnie, w rodzinie. Chodzi o klimat, w jakim przebiega debata publiczna, a ta w kwestii etyki seksualnej i kształtowania rodziny
na szczęście zdominowana jest u nas przez Kościół. Nasze dzieci nie potrzebują wychowania seksualnego, bo to według słusznych wzorów prowadzone jest już na lekcjach religii.
Polacy chcą, żeby ksiądz lub biskup pouczał ich, jak mają żyć i myśleć.
Nie naukowiec, nie światły polityk ma być naszym przywódcą, nie odważny artysta, tylko konserwatywny, nieugięty kapłan. Jak imam w krajach islamskich.
Wpadłem w dumę patrząc na tę mapę Europy i uświadamiając sobie po raz kolejny, że Polska jest wyspą rozsądku, postępu, mądrości.
Popatrzcie tylko na mapę. Na bordowo: Polska, na samym początku. Następnie przez jedenaście i pół procenta nic i dopiero potem Rosja, Białoruś, Węgry, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria i Słowacja. Przewodzimy
w Europie Wschodniej od morza do morza, a właściwie w Trójmorzu,
jak chciał Jarosław Kaczyński.
Polacy na każdym kroku dowodzą, że są rozsądnym narodem. Wierzą i wiedzą, że są kimś lepszym niż reszta świata.
Ale, niestety, inni nam tego zazdroszczą i próbują nas zepchnąć z pozycji lidera konserwatyzmu. Unia każe nam budować oczyszczalnie ścieków
i spalin, ograniczać emisję CO2, wstrzymać wycinkę drzew i narzuca nam własne regulacje prawne. Po co? Czy nie możemy nadal wylewać ścieków wprost do rzek, wyrzucać śmieci do lasu, a srać chodzić za chałupę?
Przecież mamy swój rozum. Dlatego potrafimy odrzucić własnych bohaterów narodowych, twórców i polityków, jeśli ci nie popierają naszej narodowej władzy. Wyrzekamy się nawet tych, którzy próbowali krytykować jej wartości już przed dziesiątkami, przed setkami lat. Usuniemy ich z historii. W mediach i w szkole. Zablokujemy też poetów,
na których wierszach uczyliśmy się języka, bo już wiemy, że oni potajemnie zmienili nazwiska by zażydzać naszą wspaniałą mowę. Każdy może usłyszeć ją na ulicy. Nasze piękne słowa na H, na K, na P zna już cały świat.
Musimy obronić Europę przed islamizacją, dlatego chcemy doprowadzić nasz kraj do niespotykanej na naszym kontynencie klerykalizacji:
w państwie, w szkołach, w szpitalach, w urzędach, w telewizji, w sztuce. Wszędzie obecny ma być ksiądz. Cieszymy się, że ksiądz jest głównym bohaterem dwóch naszych najpopularniejszych telewizyjnych oper mydlanych. Nawet Iran ani Afganistan nie osiągnęły takiego poziomu klerykalizacji.
Nasi nauczyciele i pielęgniarki powinni być pariasami pracującymi
za grosze. Tak samo lekarze i sędziowie. Przecież wykształcili się za państwowe pieniądze. Niech nam teraz służą bez szemrania. Tylko
w zdegenerowanych społeczeństwach liberalnych dobrobyt jest efektem pracy, przedsiębiorczości, pilności w szkole, wiedzy i wykształcenia.
W naszej demokracji nieliberalnej będzie zależał wyłącznie od przyznawanych przez możnowładców hojną ręką zasiłków.
Wydoimy Unię! Wyciągniemy od niej miliardy na autostrady, drogi, uczelnie, szkoły i urzędy, na szkolenia, na rozwój zacofanych regionów, na dopłaty do rolnictwa. Nie pozwolimy, żeby brukselskie elity nas okradały. Przed transformacją, która okazała się zdradą elit i przed wejściem do Unii Europejskiej, w wyniku czego utraciliśmy suwerenność, wprawdzie jeździliśmy furmankami po dziurawych drogach, staliśmy w kolejkach po ochłap mięsa, po cukier, papier toaletowy, meble, po trzydzieści lat czekaliśmy na przydział mieszkania w blokowisku z wielkiej płyty, a jak zdecydowaliśmy się sami zbudować dom, musieliśmy kraść z zakładów pracy cement, w teczkach wynosić cegły i gwoździe, na lewo kupować piach, dachówki, pustaki, armaturę, a po znajomości – pralki i lodówki, ale to się skończyło. Gdy zlikwidujemy totalną opozycję i zdobędziemy totalną władzę, wszystko będzie za darmo.
Kraj nasz kwitnie, co widać na każdym kroku: w każdej wsi, miasteczku
i metropolii już od trzech lat, bo wcześniej Polska pogrążona była w ruinie.
Cały świat nas stawia sobie za wzór. Kiedyś wstydziłem się tego, że jestem Polakiem, a dziś jestem z tego dumny. Szkoda, że nie zmądrzeliśmy wszyscy, a tylko połowa tego narodu.
Niech więc ci, co wierzą w naukę, w rozum, w pracę i wykształcenie, w nowoczesność i Europę i protestują przeciwko rządom narodowym,
ci, którym nie podoba się panowanie religii i Kościoła, założą żółte kamizelki i wynoszą się do Francji. Bo oni, wyznając wartości racjonalistyczne, liberalne, prodemokratyczne i proeuropejskie, zdradzają swój naród.
Wierzę, że wkrótce bielmo lewackiej ciemnoty spadnie z oczu moim rodakom i że znów będziemy liderem rozsądku, pracowitości, wolności
i demokracji, że znów będziemy oddychać pełna piersią i mówić jak dawniej, że tutaj aż chce się żyć.
JERZY KRUK